Kiedy na wadze zobaczyłam 15 kg za dużo, dotarło do mnie, ze to nie pozostałości po ciąży, które tak bardzo sobie wpajałam do głowy patrząc w lustro każdego dnia.
Postanowiłam coś z tym zrobić.
Napisałam sobie swój cel, zrobiłam zdjęcie do porównań i zaczęłam szukać na YT ćwiczeń.
Z racji mojej nieśmiałości i braku czasu na tamten moment wyjście nie wchodziło w grę.
Wyliczyłam. ile powinnam jeść taka Zosia samosia ze mnie, dołączyłam do różnych grup motywujących i niech się dzieje.
Polubiłam ćwiczyć w domu. Polubiłam spacery i marszobiegi.
Chwile przed powrotem do pracy wykupiłam na siłownie karnet, ale byłam tam tylko przez miesiąc.
Przyznaje szczerze, że wtedy aktywność fizyczna stała się moją pasją. Ja to bardzo polubiłam. Widziałam efekty, czułam je !
Prowadząc instagram dzieliłam się efektami, To wtedy zaczęłam być taką liderką dla kobiet (we wrażliwym tego słowa znaczeniu). Dziewczyny zaczęły iść ze mną po swoją wymarzoną sylwetkę. Tak tez wzięła się późniejsza nazwa profilu pasja _motywacja.
Pierwszą ogromna zmiana i sukcesem jaki odniosłam była moja metamorfoza. Ta fizyczna i ta, która niosła za sobą zmianę w głowie.
To był początek budowania fundamentu pewności siebie, wiary w swoje możliwości i poczucia sympatii dla samej siebie. Przy okazji emanując tym dla wszechświata.
Od tego czasu minęły chyba z 4 lata.
W moim życiu jestem teraz w miejscu, w którym nawet nie wyobrażałam sobie, że kiedyś będę.
Od tamtego momentu, też towarzyszy mi cytat „Nie rezygnuj z czegoś co wymaga czasu, Czas i tak upłynie”
No i tak idę małymi krokami do przodu, wierząc, by ufać procesowi.
Ale żeby za kolorowo nie było – pojawił się upadek. Taki bolesny.
O tym opowiem za chwilę..